niedziela, 21 czerwca 2015

And I

Tak naprawdę płakałem tylko dwa razy w życiu. Pierwszy raz to była noc przed operacją. Miałem czternaście lat i wiedziałem, że jeśli pójdzie coś nie tak, obudzę się bez nogi i wtedy wszystko będzie wyglądało inaczej. Drugi raz to była ta niedziela, kiedy już wróciłem do domu. Wtedy byłem już pewny, że od tego momentu wszystko będzie wyglądało inaczej. 

Naprawdę chciałabym, żeby to był fragment z jakiejś książki, z którym mogę się jedynie utożsamiać. 

Zawsze powtarzałam, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, ale nie wiem czemu przez jakiś czas uważałam się za lepszych od nich. Jakbym unosiła się nad ich głowami i ze swojej perspektywy swobodnie mogła oceniać i potępiać ich wybory i decyzje. Jakby dzięki temu omijało mnie zło tego świata i wady społeczeństwa, które zostały gdzieś tam na dole. Po pewnym czasie jednak spadłam na ziemię i będąc bardzo blisko niej marzę, żeby znaleźć się kilka metrów pod nią. 

Urodziny koleżanki na ranczo poza miastem. Paru znajomych, więcej nieznajomych. 
Trochę potańczę, może wypiję. Zapoznam się z nieznajomymi i pogadamy o planach na wakacje. Zobaczę wschód słońca. Może będzie fajnie.

Jedziemy pociągiem. Dołączam się do rozmowy o festiwalu muzycznym, a strach przed nieznajomymi zostaje na minionej stacji. 
Będzie fajnie.

Jesteśmy na miejscu. Domek z kilkoma pokojami, stodoła z ogromnym stołem i sceną, pomieszczenie kuchenne. Miejsce na ognisko i staw. 
Będzie naprawdę fajnie. 

Dajemy prezenty. Śpiewamy "100 lat". Robimy kilka pamiątkowych zdjęć. 
Później nikt nie będzie o tym myślał.

Siadam przy stole z Somersby i obserwuje koleżanki, które chwyciły mikrofon i wykrzykują znane im słowa popularnej piosenki. Kilka osób tańczy pod sceną. Część siedzi na trawie na zewnątrz, inni w kuchni kończą kolejną kolejkę. 
Zatańczysz? - słyszę
Nie umiem tańczyć. - myślę
Czemu nie? - mówię

Po piosence The Kooks niespodziewanie słyszę początek Give Me Love i wiem, że jeśli zostanę na parkiecie chwilę dłużej to może się to źle skończyć.
Nie idź, zatańcz ze mną jeszcze tę piosenkę, proszę. - słyszę
Uwielbiam tę piosenkę, ale to się źle skończy. - myślę
W porządku. - mówię

Chwilę później jego usta znajdują się na mojej szyi, jednak to i głos Eda wydają się być wtedy wszystkim, czego potrzebuje. Czuje się niesamowicie i to uczucie skutecznie odpędza negatywne myśli. Do ostatnich dźwięków piosenki mam wrażenie, że jesteśmy w innej rzeczywistości, a ten taniec będę mogła potem wspominać jak piękny sen.
Bez żadnych konsekwencji, które pojawią się potem.
Z końcem muzyki wracam jednak do rzeczywistości, która szybko zaczyna mnie przygniatać. Wychodząc, mimo kolejnego, głośnego utworu, słyszę jego kroki za mną.
Wszystko w porządku? - słyszę
Zostaw mnie samą. - myślę
Nie powinieneś tego robić. - mówię
Zrobiłem coś nie tak? - słyszę
Nie. Ta chwila była idealna. - myślę
Wiesz, nie mam nic przeciwko tańczeniu i spędzaniu czasu razem, ale nie powinieneś robić kolejnego kroku. Spotykam się z kimś. I dopóki tego nie zrobisz, jest wszystko w porządku. - mówię
Czyli nie mogę zrobić tego? - słyszę
O nie, nie, nie! - myślę
I nic nie mówię. Bo moje usta spotykają jego i nie opierają się.

Siedzę na trawie i patrzę w gwiazdy. Za kilkanaście godzin przeprowadzę najgorszą rozmowę w moim życiu. Wyciągam papierosa.
Przecież ty nienawidzisz papierosów. - myślę
Ja już sama nie wiem, kim jestem. - mówię
Żałujesz? - słyszę
Wiem, że on nie. Chwilę rozmawiamy. Potem wracamy. Impreza żyje własnym życiem. Trochę tańczę, biorę ostatni kawałek wegetariańskiej pizzy i popijam go piwem. 
Wszystko w porządku? - słyszę i butelka na chwilę znika mi z ręki
Nie. - myślę
Tak. - mówię i biorę kolejny łyk.

Zamykam się w łazience, wiąże włosy i obmywam twarz zimną wodą. Przeglądam się w lustrze. 
O kurwa. - myślę
O kurwa. - mówię
Rozmazaną szminkę można łatwo zmyć, ale ślad na szyi z pewnością zostanie na dłużej.

Zasypiam na kanapie na dwie godziny mając nadzieję, że gdy już się obudzę, wszystko okaże się być tylko wytworem mojej wyobraźni.

Niestety.

Znów wracamy pociągiem. Ile się wydarzyło od poprzedniej podróży. Wiem, że inni wiedzą. Po niektórych nawet to widać. 
Zasłużyłam sobie na to. - myślę
Powiesz mu? - słyszę
Zjedzą mnie wyrzuty sumienia. I tak by się dowiedział. - mówię

Siedzę na ławce i czuję, jak łza spływa mi po policzku. Potem kolejna. Potem już nie zwracam na nie uwagi. Zaczynam się gubić we własnych słowach, bo wypowiadam ich zbyt dużo. Chwilę potem milknę, bo zdaje sobie sprawę, że nie mam nic sensownego do powiedzenia. 

Myślałem, że mogę ci ufać. - słyszę
Też myślałam, że mogę sobie ufać. - myślę
Przepraszam. - mówię 


______________________________________________
Świadomość, że zraniło się osobę, której naprawdę na Tobie zależy, jest okropna. 
Nie potrafię teraz ubrać tego, co czuję w słowa. Wszystko jest jeszcze takie świeże, a ja nadal nie potrafię się otrząsnąć. Ale będę się starać.
Pisanie o tym, co się przeżyło, pomaga się z tym oswoić. 


czwartek, 4 czerwca 2015

And this is how it starts...

Na finale olimpiady psychologicznej przewodnicząca komisji powiedziała słowa, które popchnęły mnie do powrotu do blogosfery. 

Wiedza, jaką zdobyliście przygotowując się do tej olimpiady, zobowiązuje.

Konkurs zakończył się dla mnie tytułem finalisty, ale zainteresowanie psychologią 
pozostało. 
Myślę, że własne przeżycia, przemyślenia będę przeplatała właśnie tą wiedzą. I jeszcze muzyka. Z pewnością pojawi się tutaj dużo muzyki.




I couldn’t keep my mouth shut, I just had to mention
Grabbing your attention.